ten film animowany jest bardzo feministyczny? Kobiece postacie są niezależne, super silne, rządzą, a męskie stały się słabe, niesamodzielne. Bardzo to raziło w oczy.
Nie tylko dla ciebie. To byl wyraznie girl power, a faceci byli zglupieni nawet w wersjach ludzkich. Tyle, ze nie zgodze sie, ze meskie postaci zostaly skrajnie umniejszone. Sa rzeczywiscie glupsze - Buzz - czy mniej samodzielne - Chudy, ale nie sprowadzone do idiotycznych absurdow jak to ma miejsce obecnie w filmach z aktorami.
Zle, ze nie mysli sie o rownym pokazywaniu, partnerstwie, jednoczesnie moze faktycznie wzgledem pierwszej czesci niektore postaci - pastereczka - zaslugiwaly na feministyczne wreszcie pokazanie, a nie jako ozdobki. Ale film jest jak zwykle znakiem czasow, w ktorych powstal i odzwierciedleniem mod branzowych, zarowno tych dobrych jak i zlych.
Zwróciłem na to samo uwagę. Jeszcze jedna rzecz. Na początku jak Bonie szła do szkoły to gdy była scena, gdzie inne dzieci siedziały i żegnali się z rodzicami, wydawało mi się,zejed o dziecko żegna się z dwoma mamami, ale nie jestem pewny, czy może to mama i nauczycielka.
Jest, ale tutaj jest to w miarę zgrabnie ubrane i jednak tego aż tak strasznie nie widać.
Nie jest udane.
Bou jest tutaj bardzo irytująca, zachowuje się jak socjopatka (Chudy też źle się zachowywał wobec Buzza z zazdrości w jedynce, ale został za to ukarany, a Bou nie). Na przemian jest dla Chudego to miła, to wredna. Celowo wywołuje w nim złe emocje (jak przy tym Kanadzie gdy go degradowała), a potem dobre ("ja jednak myślę, że poradziłbyś sobie na wolności" - parafrazując), które miały Chudego nakłonić do przyjęcia jej stylu życia (ostatecznie się manipulantce udało).
To że płaczącą dziewczynkę na końcu znalazła miła pani policjant, a druga spokojnie spisywała zeznania, kiedy pan policjant był komicznie agresywny, to już poboczny absurd, który sprawił, że zaśmiałem się wewnętrznie.
Rzeczywiście wszystkie męskie postacie można by w tej części nazwać "ogłupionymi" lub złymi, jednak ja oglądając akurat na to nie zwróciłem uwagi (co nie znaczy że nie jest to problemem).
Bou w tej części wyznawała te typowe nużące feministyczne podejście do "wolności", jakoby to był cel sam w sobie. Nie wybiegałbym chyba za daleko od wiedzy powszechnej twierdząc, że w życiu większości ludzi wolność jest stanem przejściowym, aby następnie osiąść tam, gdzie komu dobrze (np założyć rodzinę).
Inni w komentarzach już zauważyli, że Chudy raczej zawsze czuł się w towarzystwie innych zabawek Andiego jak w tym miejscu docelowym, jak z rodziną. Myślę, że bardziej by do jego postaci pasowało zostać z nimi.
Ale co? No feminizm, panie i panowie, Chudy musiał przecież przylecieć w podskokach do swojej silnej i niezależnej dziewczyny, która przez cały film ani na moment nie podbudowała go jako "człowieka", a wręcz przeciwnie. To jak dzwonienie po pijaku do byłej - żał... do niczego nie prowadzące.
Nieintencjonalnie, poza innymi wątkami, ta bajka opowiada również o sprzeniewierzeniu się człowieka jego wartościom w imię niezaspokojonych potrzeb. Smutne.
No ale czy postacie kobiece są znów tak wspaniałe? Może, ale zastanawiałbym się. Mnie wnerwiała jedynie (powtarzam JEDYNIE) Haha Rozpuk, czyli policjantka z pudełka. Haha Rozpuk to faktycznie zbędna i przerysowana postać, Bou momentami nieco irytuje, jak w scenie w automacie, ale ostatecznie się poprawia.
Smutne jest to, że tacy ludzie jak ty, nie mający nic sensownego do powiedzenia, nie potrafiący zrozumieć stosunkowo prostej animacji, mają w obecnych czasach prawo publicznego wypowiadania się.
Obawiam się, że MJ_killer ma rację, a ty zamiast podjąć dyskusję i przedstawić kontrargumenty przechodzisz do inwektyw. Robisz dokładnie to, co zarzucasz osobie, którą komentujesz. Hipokryzja jest urocza kiedy ma się tak jaskrawy przykład, jak Twój komentarz.
Za to ty wszystko, co potrafisz to wbić gościowi igłę, który w przeciwieństwie do ciebie przedstawił swój punkt widzenia. Może ty po prostu nie masz swojego zdania? :o
Pozwolę sobie odgrzebać temat. Tak, jest to baaardzo uwypuklone w filmie, ale nie jest wcale rażące w oczy, ogląda się bardzo przyjemnie. Czyli jest jakiś tam przekaz (nieważne czy ktoś się z nim zgadza czy nie) i jest on wpleciony w treść płynnie, nie na siłę i ogólnie super. Jako totalne przeciwieństwo bym tutaj podał scenę w Avengers: Endgame, gdzie takie "girl power" było ukazane w tylko jednej scenie, i to w najbardziej przeforsowanej, nielogicznej i kłującej oczy scenie jaką pamiętam