Są tacy ludzie, takie dzieła, takie momenty, podczas których czuje się, że to chwila legendarna. Że dzieje się lub trwa momentum. "Szósty Zmysł" jest definicją mojego Arcydzieła. Gdy oglądałem go jako mały chłopiec, wystraszony i pełen paniki, ale i ciekawości, widziałem w nim horror. Po dziesięciu latach już sam powróciłem, by zobaczyć ten film raz jeszcze. Zrozumiałem dopiero wtedy, co tu się wydarzyło. To było OSŁUPIAJĄCE, bo byłem pewny, że już go znam. Teraz, w następstwie trzeciego seansu życia zobaczyłem to, jak na miarę Shalyman uszył ten film. Arcydzieło. Momentum. Wybitny. Kino Życia i Śmierci. <3