Podobnie jak głodówka ojca na kanapie i głodówka poważnie rannego człowieka po pas w śniegu w sytuacji zagrożenia życia. W obliczu takich porównań trudno w ogóle logicznie rozmawiać. A tak ostatecznie, to film był słaby - od tego zaczęłam i na tym zakończę.

Ode mnie butelka wina Chianti wraz z moją wątrobą (popita Chianti smakowac powinna tsts tsts tsts tsts) wysyłam na Twój adres a to za to, ze probowalas przynajmniej wytlumaczyć, że absurd gonił absurd w tym filmie od samego poczatku. Twoje zdrowie!:)

dajcie spokoj, jego ojciec przepierdział kilka dni na kanapie żywiąc się tylko tanim piwem i serialami więc trzeba się liczyć z jego ekspercką opinią

Trochę czasu minęło, ale sprostuje.
W obozach to norma osiągała góra 1000 kcal! Dodatkowo " te skromne posiłki były zmniejszane".
Nie wiecie, nie wprowadzajcie w błąd!
źródła:
http://kl-auschwitz.blogspot.com/p/zaraz-po-przyjezdzie-do-klauschwitz-w.html
http://www.majdanek.com.pl/obozy/majdanek/wyzywienie.html

Nie no leże i turlam się ze śmiechu czytając Twoje komentarze, są zajebiste :D

w jakich obozach? nazistowskich? a gdzie one były? na Marsie?

Filmu jeszcze nie widziałem, zabieram się do oglądania. Powiedz jeszcze, że na koniec ten waniliowy seks uprawiają na wysokości ponad 3000 metrów na śniegu? ;-)

Tak film jest absurdalny, ale postanowiłam przymknąć oko i się świetnie bawić, ja akurat lubię takie filmy, znaczy survival, zwłaszcza w górach, bo sama chodze po górach. Jakoś nikt nie czepia się jakichś Avengersów i ski, że są bez sensu, bo w prawdziwym życiu czegoś takiego nie ma...

To niestety popularna przypadłość wśród ludzi, że doszukują się najmniejszych nieścisłości i absurdów i w ten sposób rujnują sobie całkowicie seans. Najgorszym przypadkiem są ludzie szukający realizmu w filmach science-fiction; biedni są, bo tracą tak dobrą rozrywkę momentami przez to swoje usilne analizowanie każdej pierdoły. W filmach survivalowych też niestety sporo osób wyszukuje dziury w całym, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie jak bardzo odbiega to od realizmu. Bo przecież ciekawy film survivalowy o rozbiciu się w górach, to byłoby gdyby oni padli tam w tym samolocie z głodu i wycieńczenia po paru dniach, a w przerwach pokazywano jak defekują i podmywają sobie dupę śniegiem. To byłoby poruszające i widowiskowe, bo TAKIE realistyczne.

Zapominają zupełnie, że film to ma być obraz, to mają być emocje i wiele rzeczy trzeba sobie samemu dopowiedzieć, wiele oczywistości się pomija aby nie przeciągać, a dodatkowo wcale nie musi być hiperrealistyczny, bo to nie dokument o życiu sawanny. Ale niestety nie przetłumaczysz im jak wiele tracą w ten sposób, bo zawsze wynajdą Ci na potwierdzenie swojego czepialstwa cyferki i cytaty. Czasem jest im takich ludzi zwyczajnie żal.

A film sam w sobie może i jest naciągany i mało możliwy, ale cóż z tego gdy po prostu dobrze się go ogląda, ma niezłe ujęcia i pracę kamery, dobre aktorstwo, lekki dreszczyk emocji, pozwala na odbicie się myślami od cywilizacji i zatopić na chwilę w tej mroźnej głuszy. A do tego pies przeżył. ;)

Nie wspomnieliście, że mieli nieskończony zapas wody.
Btw. Prahlad Jani nie jadł nic od kilkudziesięciu lat ;)

I wyleczył ją z płaskostopia stosując obuwie typu "Juniorki". Słodkie.

Mi się wydawało, że to ona miała plecak do surviavlu, co jak na fotografa pracującego w miejscach gdzie jest wojna już takie dziwne nie jest. Dlaczego twierdzisz, że on się fascynował wspinaczką górską?

Za to ja teraz zwróciłem uwagę na to ile mieli ze sobą kurtek ;)
http://www.filmweb.pl/film/Pomi%C4%99dzy+nami+g%C3%B3ry-2017-726818/photos/71582 1

Ale film i tak mi się podobał :)

Kaiser_3- ona miała jedna kurtkę, on płaszcz, który wymienił na kurtkę zmarłego pilota- nic więcej nie mieli

Ta kobieta po ok.3 tygodniach 'puściła się', z wygolonymi pachami i czystym ciałem w ogóle ...tak bardzo tęskniła za swym narzeczonym! (O który gadała non stop przez pierwsze 30 minut filmu).

Ach, te złe kobiety...

Po owocach je poznacie ;)

puszczenie sie nie jest takie najgorsze (pomijajac wlasnie ogolone cialo xD), bo w obliczu smierci ludzie moga byc zdesperowani na odrobine ostatniej w zyciu przyjemnosci

Nooo, weź! Kuźwa, ale żeś wyspojlerował...
Chciałem zerknąć po opisie ogólnym, co tam ludziska piszą, a tu takie kwiatki wsmarowałeś!

Ja przeczytałem powyzsze komentarze i stwierdzam ze chyba nie obejrze tego...szkoda nawet czasu na sciaganie

W telegraficznym skrócie, to tak:
widziałem, nie taki zły, nawet warto, spojlery psują jednak niewiele, choć trochę dalej psują, niestety końcówka... ach!
I tu ugryzłem się w język :q żeby samemu nie popełnić tego, co zarzucam innym, ale dodam tylko, że kobietom powinno się bardzo podobać! ( z naciskiem na bardzo ;)

No i są wersje "na linii" ;D czyli w wolnym tłumaczeniu z ang. "online", wcale nie trzeba ściągać, da się oglądać w kilka sekund po kliknięciu...
Reasumując: nawet polecam, całkiem niezły, jednak czy facetom, to już każdy musi sobie sam odpowiedzieć na ile lubi kobiece filmy, tfu! romanse.
;)

No film stanowczo niewybitny, wszystko się nie zgadzało, a ten gorący sex po 3 tygodniach nie mycia zębów, zziębnięcia, głodu i bólu związanego z obrażeniami... cóż, no nie kupuję tego.
Wstyd się przyznać, na końcówce się wzruszyłam... chyba się starzeje ;)
Średniawka, ale przyjemnie zleciał.

Faktycznie słabo jak sobie uświadomić o czym napisałaś, a mając w pamięci jak to tam wyglądało.

Dla mnie najlepszą sceną seksu w warunkach polowych i w niewyobrażalnym brudzie jest ta z "Wroga u bram" - istne mistrzostwo, sami aktorzy Rachel i Jude zagrali coś niesamowitego, aż człowieka skręca na samą myśl, a z drugie strony bardzo ładnie i uczuciowo pokazane, życiowa scenka, jeśli jakoś to mogło wyglądać , to tylko tak. Byłem w kinie na tym filmie całe wieki temu i do dziś pamiętam jak mnie przejął ten moment, mimo wiadomych atutów jej nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby robić tego w takich warunkach :|

https://www.youtube.com/watch?v=MkE3VCoQ6aw

ZSGifMan dokładnie tak bym sobie wyobrażała pożądanie w Świecie walki o przetrwanie. Też doskonale pamiętam tę scenę i bez porównania z tym, czego obydwoje doświadczyliśmy w Pomiędzy Nami Góry.
To chyba, ta subtelna różnica pomiędzy kinem, a kobiecym kinem ;p

;)
Możliwe, całkiem...

Nie wiem czemu tak tu wyszło?
W sumie aktorzy dobrzy, z dosyć wysokiej półki, z budżetem i wykonaniem też nie było jakoś źle, tylko tego realizmu zabrakło niestety...
A skoro tak miało być z założenia, znaczy film miał być miałki i mdły - w sam raz dla rozmarzonych o dzielnym (ciemnym;) Don Juanie starszych pań :)

A kobiece kino...?
Da się zrobić dla kobiet całkiem sensowne kino np. na podstawie Nory Roberts, oglądałem wieki temu i całkiem przyjemny nawet dla faceta, co prawda nie każdego, ale jednak. Jak nie widziałaś, to polecam, całkiem fajny, w zimowej scenerii, a że akurat mamy niby zimę (kalendarzowo;), to w sam raz!
http://www.filmweb.pl/film/Zorza+polarna-2009-502787

Oj z melodramatów, to wyłącznie Przeminęło z Wiatrem, ale to inna kategoria filmu.
Oglądałam jeszcze kiedyś Malowany Welon, zapadł mi w pamięć, ale czy obejrzałabym go jeszcze raz? Hmm...chyba wolę Predatora ;p

:D
Predatora z Arniem od '89 to widziałem prawie nieskończoną ilość razy :) Jakbym miał szacować, to pewnie coś około 50-60. Więcej razy widziałem chyba tylko Miszcza kerownicy ;) ale to była era VHSa i na przestrzeni krótkiego czasu, a ten... Ach, to kult dla mnie, oglądam teraz co najmniej raz do roku!

Chociaż... Po chwili zastanowienia olśniła mnie moja podświadomość ;) że jest pozycja na wynik gruby i trzycyfrowy :O Jak córa miała około roku, to napadło ją na taką francuską bajkę, którą mieliśmy na DVD:
http://www.filmweb.pl/film/Karolek+i+przyjaciele-2004-230441
i katowała (kazała sobie puszczać) ją po kilka razy dziennie, a człowiek nieświadomie i mimowolnie chłonął ją za każdym razem od nowa. Na początku nawet to lubiłem, potem masakra, a teraz z perspektywy czasu (znowu) miło się wspomina te tortury zwłaszcza, że dzieciak już duży i pyskaty tfu! przemądrzały :)

Predator jedynka ;) to film, który był u mnie w domu KA TO WA NY. Co niedzielę Tata włączał Arnolda na VHSie - magnetowid Sharp z przewijaniem na podglądzie - to był szał hehe.
Pamiętam, że jako mała dziewczynka zawsze bałam się tych obdartych ze skóry wisielców, a Tata śmiał się i mówił - no otwórz oczy, daj spokój, przecież oni są z plastiku ;).
Piękne czasy.
Tak więc mój Drogi, ilość obejrzanego Predatora mamy chyba na równi, u mnie jeszcze rekordy bił film Psy. Odkąd obejrzałam go po raz pierwszy, z resztą bardzo późno, bo jako dwudziestolatka, widziałam go łącznie chyba ze sto razy. Dialogi znam na pamięć do dziś hehe.

:D
Psy widziałem po kilka razy, ale to nie moje ulubione filmy. Jak już gangsterka z Lindą, to "Zabij mnie glino" widziałem pewnie ze 20 razy :) A jak komedie, to rzecz jasna kultowe (już) dwa filmy Lubaszenki o "chłopakach" i "kojotach" ;)
Mnie nikt nie męczył wiszącymi "trupami", bo miałem wtedy już za dużo lat na to, ale biegało się po "Koszmary z ulicy wiązów" i z wypiekami oglądaliśmy. Jak przyszły potem "Oblicza śmierci" już mnie to jakoś nie ciekawiło, choć inni się strasznie tym podniecali.

Ze strasznych "straszydeł" to pamiętam Thriller Jacksona jak puścili go w dwójce Mann z Materną, był gorący prosto po premierze ze Stanów, a to wszystko późno wieczorem było... Oł maj gad! Ze dwie noce spać nie mogłem :) A mama na ten wieczór zrobiła rybę po grecku, znaczy w pomidorach, wyglądało to jak zwłoki we krwi, takie zbiegi okoliczności razem z wampirami na ekranie, a dla dzieciaka trauma gotowa! :|Ależ ja to ciągle pamiętam...

Hehe
Gdy miałam się urodzić, to lekarz zabronił mojej Mamie oglądać Thriller, ażeby ze strachu nie odeszły jej zbyt wcześnie wody ;)
Niby nie tak dawno, a taka przepaść...
Dzięki za miłą konwersację - widzimy się przy następnym, lepszym lub gorszym filmie :)

Dzięki, dzięki!
Również pozdrawiam, trzymaj się ciepło, choć to akurat łatwe, bo nie jest wcale zimno (oby jeszcze;)
Do zobaczenia.

przeciez myla zeby :)

Palcem się nie liczy ;p

ktos tu nieuwaznie ogladal, myla normalnie szczoteczka do zebow, w koncu byla w podrozy i miala szczoteczke i paste ze soba...

No to mi to umknęło, faktycznie :) A on mył? hehe

No tak, zęby rzecz najważniejsza...A co tam niemyte genitalia, skiśnięte i zaparzone po trzytygodniowym boju o przetrwanie...A co tam zapocone ciała i włosy ociekające tłuszczem - byleby ząbki błyszczały mimo przewlekłej halitozy na skutek braku pożywienia. :) Pamiętajcie aby zawsze mieć przy sobie pastę i szczoteczkę, a możecie liczyć na udany seks.

Przecież napisałam o zziębnięciu, bólu i głodzie!!! ;p
Synonimem niemytych genitaliów, zapoconych ciał i ociekających tłuszczem włosów były właśnie te nieumyte zęby, ale dzięki, że tak obrazowo nakreśliłeś z czym my tu mamy do czynienia ;)
I nie wiadomo czy udany sex , może tylko sex ;p, ale lepiej nosić niż się prosić !!!;p

Przecież można być zziębniętym, cierpiącym i głodnym, a jednocześnie czystym i pachnącym. Czyż nie tak? ;) Wystarczy wyjść zimą na spacer i wrócić po kilku godzinach zziębniętym, głodnym i np pobitym. Czyli jednak nie są to rzeczy tożsame :) Tak samo jak nieumyte żeby nie są synonimem zapuszczonego krocza i smrodu spod pachy...To nie musi iść w parze ;P

Ale tu szło!!!!
moderator!Moderator! MODERATOR! ;p;p;p

To prawda, ale kolejnym razem wymień pozostałe niedogodności w uprawianiu seksu, jakie tu miały miejsce :)

Brak gumek się liczy? ;p

Myślę, że tak...aczkolwiek jednak lepiej mieć umyte zęby ;)

Czyli jednak wyszło na moje, że świeży oddech to podstawa ;p

Ale na świeży oddech nie tylko składa się czystość jamy ustnej...Równie ważna jest kondycja przewodu pokarmowego, dieta i kwasy żołądkowe. Szczoteczka z pastą to tylko połowa sukcesu, reszta to worek żarcia...najlepiej gównianego. :)

O tak Tak, gówniane najlepsze!:)
Teraz to już moderator na pewno po Nas przyjdzie ;)

Gówniane jak sama nazwa wskazuje - śmierdzi. I teraz jeśli do śmierdzącego przełyku wrzucimy śmierdzące żarcie, nastąpi zobojętnienie i zapanuje kwiatowy zapach...To tak jak w matematyce, gdzie zgodnie z zasadą - dwa minusy dają plus. :)

To był neurochirurg a nie ortopeda

nie fascynował sie wspinaczką i nie miał plecaka do survivalu, plecak byl jej ze sprzętem foto i osobistymi rzeczami, cokolwiek mieli wzięli z rozwalonego samolotu

Lpojar - Ben nie fascynował sie wspinaczką i nie miał plecaka do survivalu, plecak był jej ze sprzętem foto i osobistymi rzeczami, cokolwiek mieli, wzięli z rozwalonego samolotu i nie było tam nic specjalnie survivalowego

Z reguły filmy są o sprawach dziwnych i niespotykanych. Rzeczywistość nas otaczająca jest nudna. Jeśli by zginęli, bo główny bohater nie miał sprzętu do uratowania się, to po co i o czym robić film?
I co w tym dziwnego, że pasjonat wspinaczki wziął ze sobą sprzęt w góry?

Ciekawe, jakim cudem oni tam nie zamarzli? Brodzili w śniegu po pas na mrozie a nie mieli na sobie specjalistycznej nieprzemakalnej odzieży na arktyczne wyprawy tylko zwykłą zimową odzież (kurtki) a jeżeli chodzi o Alex to miała na sobię spodnie wyglądem zbliżone do legginsów !!! Zresztą Ben był w zwykłych Jeansach więc tyłki odmarzły by im po pięciu minutach brodzenia w tym śniegu .