Trochę paranormalny, trochę makaberski, trochę jumpscarów.
To chyba pierwszy argentyński horror, jaki widziałam i muszę przyznać, że dobrze reprezentuje swój kraj. Ten gnijący dzieciak przy stole był rodem z koszmarów, a wielkie gołe monstrum dodawało dreszczyku. Warto obejrzeć, jeśli ma się ochotę na coś innego niż to, co serwują Amerykanie.
Wypełzający w nocy spod łóżka goły dryblas musi niepokoić, chociaż co kto lubi ;)
Mnie motyw z szuraniem meblami nie spasował (więcej nie zawsze znaczy lepiej). Mimo to uważam, że film jest dobry... Zapewne za kilka lat w Hollywood zrobi remake, zupełnie jak to miało miejsce z paroma japońskimi horrorami
hm jedyny dreszcz jaki mi wyskoczył to jak zobaczyłem na początku efekty jakie towarzyszyły latającej Pani..
Latająca pani wywołała minę "o kur...." Wzięłam wdech i pomyślałam daj mu jednak szansę. No i nie żałuję. Zrobiony ze smakiem. Strach pana detektywa kupił mnie na całego
Obejrzałam kilka hiszpańskich czy tam argentyńskich "horrorów" i zawsze były to komedie, albo prędzej drętwe filmy akcji.
Ten o dziwo mi się podobał od początku do końca na tyle, że chwilami nogi spod kołdry nie mogłam wystawić :D
Tak, jak dla mnie był to bardzo fajny horror. Każdy ma swój gust, każdy inaczej będzie odbierał różne filmy ;)