Jak bohater filmu, w wieku 13 lat dostałem od brata kasetę z nagraną pierwszą płytą The Clash. Odtąd wiedziałem, że to najlepszy zespół rockowy wszech czasów. Nie żadne malowane pajace z Sex Pistols tylko prawdziwy głos ówczesnego pokolenia. I o dziwo, poglądy Strummera wyrażane m.in. w piosenkach są aktualne do dzisiaj. Twórcy filmu prześliznęli się trochę po tym właśnie temacie a szkoda. A dla ortodoksyjnych fanów The Clash mało tu trochę samego ... The Clash. No i mogli lepiej dobrać soundtrack. Kiedy zaraz na początku filmu usłyszałem The Stranglers pomyślałem, że film będzie pełen znanych mi piosenek. Niestety trochę się zawiodłem.