Można
"Ostatniego Jedi" lubić albo nie (zapraszamy do komentarzy), ale trudno nie zgodzić się, że skierowana pod adresem filmu agresja zaczyna graniczyć z grubą przesadą.
Kelly Marie Tran, która wcieliła się w filmie w postać Rose, skasowała właśnie wszystkie swoje posty na Instagramie. Powód? Seksistowskie i rasistowskie ataki ze strony "prawdziwych fanów".
Konto aktorki jest wciąż aktywne, ale nie ma już na nim żadnych postów poza wpisem: "Boje się, ale robię to i tak". W 2016 inna gwiazda serii,
Daisy Ridley, przedsięwzięła podobne kroki, kiedy po jej wypowiedzi na temat dostępu do broni stała się celem internetowych ataków.
W obronie aktorki stanął reżyser filmu
Rian Johnson, który napisał na Twitterze:
W mediach społecznościowych kilku niezdrowych ludzi potrafi rzucić duży cień. Ale w ciągu ostatnich 4 lat spotkałem mnóstwo życzliwych fanów "Gwiezdnych wojen". Czasem się zgadzamy, a czasem nie, ale zawsze z humorem, miłością i szacunkiem. Jesteśmy PRZEWAŻAJĄCĄ większością, dobrze się bawimy i jest nam dobrze.
Kiedy jakiś użytkownik wytknął
Johnsonowi, że okazywanie niezadowolenia to nie trolling, reżyser odpowiedział w bardziej zdecydowanym tonie.
Mam dość tego obłudnego pieprzenia, napisał.
Znacie różnicę między nielubieniem filmu a agresywnym nękaniem kobiety do tego stopnia, że znika z mediów społecznościowych. I wiecie, o którym z dwojga tutaj mowa.
Dyskusja trwała dalej. Użytkownik zaznaczył, że nie neguje, iż
Tran była nękana, ale obruszył się na nazwanie go "obłudnym" i przypisał reżyserowi, że ten przypisuje mu przewidywalne implikacje.
Johnson odpisał:
Twoja "implikacja" nie była wcale implikacją, była wyrażona wprost w twoim poście: utożsamiasz krytykę filmu z byciem agresywnym dupkiem w internecie. A jasne jest, że to dwie różne sprawy, a my potępiamy to drugie, a nie to pierwsze.
Zobaczcie nasz materiał poświęcony największym kontrowersjom wokół
"Gwiezdnych wojen":